Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść;
ujarzmiłeś mnie i przemogłeś.
Stałem się codziennym pośmiewiskiem,
wszyscy mi urągają.
Albowiem ilekroć mam zabierać głos,
muszę obwieszczać:
«Gwałt i ruina!»
Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie
codzienną zniewagą i pośmiewiskiem.
I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał
ani mówił w Jego imię!
Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień,
nurtujący w moim ciele.
Czyniłem wysiłki, by go stłumić,
lecz nie potrafiłem.
Tak, słyszałem oszczerstwo wielu:
«Trwoga dokoła!
Donieście, donieśmy na niego!»
Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną
wypatrują mojego upadku:
«Może on da się zwieść, tak że go zwyciężymy
i wywrzemy swą pomstę na nim!»
Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz;
dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą.
Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką,
okryci wieczną i niezapomnianą hańbą.
Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego,
patrzysz na nerki i serce, dozwól,
bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi.
Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę.
Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana!
Uratował bowiem życie ubogiego
z ręki złoczyńców.
Niech będzie przeklęty dzień, w którym się urodziłem!
Dzień, w którym porodziła mnie matka moja,
niech nie będzie błogosławiony!
Niech będzie przeklęty człowiek,
który powiadomił ojca mojego:
«Urodził ci się syn, chłopiec!»
sprawiając mu wielką radość.
Niech będzie ów człowiek podobny do miast,
które Pan zniszczył bez miłosierdzia!
Niech słyszy krzyk z rana,
a wrzawę wojenną w południe!
Nie zabił mnie bowiem w łonie matki:
wtedy moja matka stałaby się moim grobem,
a łono jej wiecznie brzemiennym.
Po co wyszedłem z łona matki?
Czy żeby oglądać nędzę i utrapienie
i dokonać dni moich wśród hańby? Jr 20,7-18
czwartek, 14 stycznia 2010
Uwiodłeś mnie, Panie
Etykiety:
Jeremiasz,
Namiot Spotkania
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz